Kolejnym fotografem, którego zapowiadamy na wystawie "Moja Wielkopolska - analog (aneks)" jest Sławomir Skrobała. Urodził się w Lesznie w 1963 roku. Fotografią zaczął zajmować się w latach 80-tych dwudziestego wieku. Współpracował z leszczyńskim oddziałem "Estrady Poznańskiej", dla której fotografował ludzi związanych z teatrem. Na przełomie lat 80. i 90. trafił do prasy, przez kilka lat fotografował i pisał dla "Gazety Poznańskiej", współpracował z "Głosem Wielkopolskim" i "Expressem Poznańskim", a także z poznańskim oddziałem "Gazety Wyborczej" oraz wieloma tytułami krajowymi. Publikował teksty techniczne i recenzje z wystaw dla miesięcznika "Foto-Kurier". W 1994 roku rozpoczął współpracę z tygodnikiem "Panorama Leszczyńska". Prezentował swoje zdjęcia na kilku wystawach indywidualnych i wielu zbiorowych, wielokrotnie nagradzany w konkursach fotograficznych, uczestniczy i uczestniczył w społęcznych projektach fotograficznych. Brał udział w Warsztatach Gierałtowskich, a od sześciu lat uczestniczy w programie "Gazety Kościańskiej" - Projekt PKS. W czasie wolnym fotografuje lokalne społeczności w Polsce i zagranicą. Na wystawie "Moja Wielkopolska - analog (aneks) będzie można zobaczyć prace z jego cyklu "Ars Moriendi". |
"Ars Moriendi jest tytułem i zarazem parafrazą średniowiecznych traktatów na temat śmierci. Projekt ma ukazywać powolną śmierć miasteczek na przykłądzie Osiecznej w Wielkopolsce. Dotychczasowa substancja miejska, stanowiąca o jakości życia i odrębności kulturowej zanika, a w dużej części przestała już istnieć.
Z ulic poznikały sklepiki, knajpki, rzemiosło. Ta degradacja nie nastąpiła nagle - Osieczna, którą fotografuje Sławomir Skrobała, umiera od przełomu wieków XVIII i XIX. Proces ten przebiega wieloetapowo, powoli, by z początkiem XXI wieku nabrać rozpędu.
Z ulic poznikały sklepiki, knajpki, rzemiosło. Ta degradacja nie nastąpiła nagle - Osieczna, którą fotografuje Sławomir Skrobała, umiera od przełomu wieków XVIII i XIX. Proces ten przebiega wieloetapowo, powoli, by z początkiem XXI wieku nabrać rozpędu.
Dziś trudno jest sobie wyobrazić, że zaledwie 100 lat temu w miasteczku była dzielnica żydowska czy niemiecka. Polacy, Niemcy i Żydzi żyli obok siebie. Tak kiedyś wyglądały miasteczka - były wielokulturowe. Na miejscu był szpital, synagoga, kirkut, kościoły katolicki i protestancki z cmentarzami.
W drugiej dekadzie XXI wieku bardzo trudno odnaleźć ślady, wydawałoby się że nie tak odległej, świetności.
Protezą mającą nawiązywać do przeszłości są powszechne rewitalizacje, jednak wszystkie które odkrył autor zdjęć doprowadziły do dehumanizacji przestrzeni, zakutych w kamień i stal, karłowatej zieleni w której nie ma życia.
Pozostałości dawnej substancji miejskiej i śladów przeszłości Sławomir Skrobała szuka z wielkoformatową kamerą. To bardzo trudne zadanie...
W drugiej dekadzie XXI wieku bardzo trudno odnaleźć ślady, wydawałoby się że nie tak odległej, świetności.
Protezą mającą nawiązywać do przeszłości są powszechne rewitalizacje, jednak wszystkie które odkrył autor zdjęć doprowadziły do dehumanizacji przestrzeni, zakutych w kamień i stal, karłowatej zieleni w której nie ma życia.
Pozostałości dawnej substancji miejskiej i śladów przeszłości Sławomir Skrobała szuka z wielkoformatową kamerą. To bardzo trudne zadanie...