Ciemnica zapowiada kolejnego fotografa, który zaprezentuje swoje prace na wystawie w dawnej księgarni - jest to Witold Jagiełłowicz.
Urodził się w 1967 roku w Trzciance. Pierwsze prawdziwe lekcje fotografii odebrał w latach 80-tych na kółku fotograficznym prowadzonym przez Henryka Króla w Trzcianeckim Domu Kultury.
Współzałożyciel „Foto Klubu MC” i od początku jego powstania aktywny uczestnik licznych akcji artystycznych, wystaw i sympozjów fotograficznych organizowanych przez Trzcianecki Klub. Wiceprezes Nadnoteckiej Fundacji Artystycznej.
Po krótkiej przygodzie z fotografią prasową w latach 1992-1997, dokonuje oddzielenia życia zawodowego od pasji fotograficznej, którą traktuje jako przestrzeń wolności. Jest współinicjatorem powstania w październiku 2008 roku Kolektywu Fotograficznego „Świetlica” skupiającego ludzi wcielających w życie utopijną idę kolektywnej pracy twórczej z zachowaniem i wspieraniem indywidualnych postaw artystycznych.
Urodził się w 1967 roku w Trzciance. Pierwsze prawdziwe lekcje fotografii odebrał w latach 80-tych na kółku fotograficznym prowadzonym przez Henryka Króla w Trzcianeckim Domu Kultury.
Współzałożyciel „Foto Klubu MC” i od początku jego powstania aktywny uczestnik licznych akcji artystycznych, wystaw i sympozjów fotograficznych organizowanych przez Trzcianecki Klub. Wiceprezes Nadnoteckiej Fundacji Artystycznej.
Po krótkiej przygodzie z fotografią prasową w latach 1992-1997, dokonuje oddzielenia życia zawodowego od pasji fotograficznej, którą traktuje jako przestrzeń wolności. Jest współinicjatorem powstania w październiku 2008 roku Kolektywu Fotograficznego „Świetlica” skupiającego ludzi wcielających w życie utopijną idę kolektywnej pracy twórczej z zachowaniem i wspieraniem indywidualnych postaw artystycznych.
W okresie Odrodzenia zaczęły pojawiać się kolekcje i zbiory osobliwości przyrodniczych, które postrzegano jako przedmioty naukowej ciekawości.
Powstawały tzw. „...wunderkamery, czyli gabinety osobliwości, poprzedniczki naszych muzeów nauk przyrodniczych, w których jedni próbowali zgromadzić systematycznie wszystko to ,co należało wiedzieć, a inni chcieli kolekcjonować to, co brzmiało nadzwyczajnie i niesłychanie, włącznie z dziwacznymi przedmiotami, albo zaskakującymi znaleziskami...” (Umberto Eco, Szaleństwo katalogowania).
Otaczamy się niesłychaną ilością przedmiotów: pamiątkami po dziadkach, rodzicach, świadectwami szczęśliwych chwil, przedmiotami przynoszących szczęście, dowodami czyjejś pamięci i uczuć, ozdobami poprawiającymi samopoczucie, niezbędnymi narzędziami, nowymi gadżetami… Przedmioty dają nam poczucie bezpieczeństwa, są dowodem ciągłości pokoleń, przynależności do grupy, znakiem osobowości, określają nasz status, są depozytem pamięci, który odebraliśmy i który chcemy przekazać następnym pokoleniom z nadzieją, że będą one dla nich równie ważne jak dla nas.
Pobudek do gromadzenia tych wszystkich osobliwości jest wiele. Odkładamy je w szafach, szufladach i różnych schowkach często nie uświadamiając sobie, że tworzymy kolejne „wunderkamery”. Przy odrobinie szczęścia te kolekcje znajdą swoich spadkobierców dokładających do nich własne przedmioty do ocalenia, a jeśli nie to wylądują w śmietniku jako niechciany balast. Oglądam w telewizji obrazy z niegdyś pięknych plaż Morza Śródziemnego... co zabrałbym z mojej kolekcji jeśli przyszłoby w jednej chwili spakować to co najważniejsze, co można unieść w plecaku i ocalić przed ogniem, wodą albo wojną?
Powstawały tzw. „...wunderkamery, czyli gabinety osobliwości, poprzedniczki naszych muzeów nauk przyrodniczych, w których jedni próbowali zgromadzić systematycznie wszystko to ,co należało wiedzieć, a inni chcieli kolekcjonować to, co brzmiało nadzwyczajnie i niesłychanie, włącznie z dziwacznymi przedmiotami, albo zaskakującymi znaleziskami...” (Umberto Eco, Szaleństwo katalogowania).
Otaczamy się niesłychaną ilością przedmiotów: pamiątkami po dziadkach, rodzicach, świadectwami szczęśliwych chwil, przedmiotami przynoszących szczęście, dowodami czyjejś pamięci i uczuć, ozdobami poprawiającymi samopoczucie, niezbędnymi narzędziami, nowymi gadżetami… Przedmioty dają nam poczucie bezpieczeństwa, są dowodem ciągłości pokoleń, przynależności do grupy, znakiem osobowości, określają nasz status, są depozytem pamięci, który odebraliśmy i który chcemy przekazać następnym pokoleniom z nadzieją, że będą one dla nich równie ważne jak dla nas.
Pobudek do gromadzenia tych wszystkich osobliwości jest wiele. Odkładamy je w szafach, szufladach i różnych schowkach często nie uświadamiając sobie, że tworzymy kolejne „wunderkamery”. Przy odrobinie szczęścia te kolekcje znajdą swoich spadkobierców dokładających do nich własne przedmioty do ocalenia, a jeśli nie to wylądują w śmietniku jako niechciany balast. Oglądam w telewizji obrazy z niegdyś pięknych plaż Morza Śródziemnego... co zabrałbym z mojej kolekcji jeśli przyszłoby w jednej chwili spakować to co najważniejsze, co można unieść w plecaku i ocalić przed ogniem, wodą albo wojną?